» World of Warcraft TCG » Relacje » Realm Championships okiem Tuiteraza cz.1

Realm Championships okiem Tuiteraza cz.1

Realm Championships okiem Tuiteraza cz.1
Za nami są już Mistrzostwa Eastern Plaguelands World of Warcraft TCG, na których Marcin Filipowicz obronił tytuł Championa i przez kolejny rok będzie się cieszył statusem VIPa. Turniej był bardzo udany - piękne miasto, piękna pogoda i termin pozwalały na to, byśmy mieli naprawdę świetne mistrzostwa. Przybyło 79 graczy, co daje nam jedną z największych frekwencji, zwłaszcza, że mieliśmy jeszcze gości z Niemiec, którzy skorzystali z tego, że można uczestniczyć w dowolnych mistrzostwach oraz że Kraków jest nieco bliżej od miejsca, gdzie odbyły się ich Realmy. I jest tu ładniej, po prostu. Taka frekwencja oznaczała 6 rund Core, co w połączeniu z Draftem oznaczało długi dzień, jak zawsze z resztą, kiedy odbywa się większy turniej. W momencie wyboru talii miałem niesamowity dylemat między dwoma z nich. Jedną z nich był Priest na Devout Aurastone Hammer, którego styl gry bardzo mi odpowiadał, gdyż zagrywał karty, które najczęściej oznaczały wymiany dwóch albo nawet i trzech kart u przeciwnika, takie jak Parexia, Herald of Shadows, Gnash czy Mazu'kon. Dodatkowo, dostęp do questa Ichor of the Undead pozwalał na powrót tych uciążliwych stworów. Priest dodatkowo oferuje możliwość stosowania Miniature Voodoo Mask, która oferuje neutralizowanie kluczowych kart i bardzo dobre niszczenie ability w postaci Dispel Magic czy Oppress. Nie wybrałem jednak tej talii, a to z tego względu, że obecnie format Core jest przepełniony bardzo agresywnymi taliami, przez co Priest mógł nie wytrzymać naporu. Należy pamiętać, że talia agresywna ma przeciwko naszej mnóstwo kart, a w zasadzie całą talię, my natomiast musimy dobrać na nie odpowiedzi, które nie zawsze mogą podejść. Poza tym, granie na kluczowej karcie (w tym przypadku Devout Aurastone Hammer) sprawia, że bez niej talia jest najzwyczajniej w świecie wolna, bo nie potrafi narzucić dobrego tempa przed piątą turą, kiedy może wejść przyśpieszony Mazu'kon. Drugą talią, którą rozważałem, był kontrolny Warlock. Plusami tej talii jest dostęp do: Dodatkowym atutem byłby flip herosa Amaxi the Cruel, który oznacza, że moje Mazu'kony są w stanie skrócić Mazu'kona przeciwnika i zostawić token oraz osłabia działanie Bottled Light. Testy wyglądały dość dobrze, ale ze względu na małą ilość czasu na to, ostatecznie porzuciłem tę talię. Moim ostatecznym wyborem stał się sprawdzony Paladin na Grand Crusaderze mimo tego, że jest to chyba najpopularniejszy typ talii, przez co czekało mnie wiele gier, o których zadecyduje rzut kością. Co do wersji, którą grałem, zdecydowałem się na hybrydę - do talii agresywnej zawierającej Dagaxy i Gilbliny dorzuciłem Etched Dragonbone Girdle, smoki w postaci Bronze Warden i Obisidian Drudge oraz Twilight Citadel jako element kontrolny. W zamierzeniu miało to spowodować, bym miał plan awaryjny w przypadku, kiedy przeciwnik dałby radę ogarnąć moją agresję, żebym mógł odbudować rękę i przygotować następne ataki. Dawało mi to szansę w potyczce z każdą kontrolną talią, Cytadela zaś mogła zawsze służyć do tworzenia tokenów, które byłyby wzmacniane przez Grand Crusadera. Ostatecznie, talia, którą grałem wyglądała tak: Hero: Rohashu, Zealot of the Sun 4 Cairne, Earthmothers Chosen 4 Savagin the Reckless 3 Twilight Citadel 4 Seeds of Their Demise 4 Rosaline von Eranthor 4 Jadefire Scout 4 Bronze Warden 3 Faceless Sapper 4 Gilblin Deathscrounger 3 Alecia Hall 3 Lordan the Bloodreaver 3 Dagax the Butcher 3 Mazu'kon 3 Bottled Light 4 Etched Dragonbone Girdle 4 Grand Crusader 4 Obsidian Drudge Jak możecie zauważyć, dzięki Alecii oraz Bronze Wardenowi możliwe jest, abym przetrwał początkowy napór agresji przeciwnika. Spodziewałem się, że większość talii będzie opartych albo na Grand Crusaderze, albo na agresywnym niebieskim Hunterze. Byłem zadowolony z talii, choć po turnieju zmieniłbym kilka kart. Nie mogę jednak nie powiedzieć, że grało mi się nią przyjemnie. Sam przebieg turnieju wyglądał mniej więcej tak: Runda 1 - Adam Parzych (Grand Crusader) Na sam początek musiałem oczywiście zagrać ze znajomym, jakby mało było graczy spoza Polski. Adam grał Rohashu, nie byłem tylko pewny jaką wersją. Wygrałem rzut kością, ale ręka na początku nie była rewelacyjna, więc zmieniłem i dostałem z powrotem bardzo agresywną, ale bez Grand Crusadera. Stawiało mnie to w dość ryzykownej pozycji, bo nie miałem na ręce ani Sappera ani Dagaxa. Stwierdziłem, że jeśli Adam jakoś ogarnie moje zagrożenia Sava'ginami i wystawi swojego Crusadera w trzeciej, będę miał bardzo pod górkę. Zacząłem przez wystawienie Jadefire Scout i Gilblina, Adam zastrzelił obydwóch Sava'ginami, na szczęście jednak jego trzecia tura zakończyła się zagraniem Etched Dragonbone Girdle. Z radością zagrałem Obisidian Drugde, którego dociągnąłem wcześniej i rozpocząłem zalewanie pola swoimi stworkami, Adam zaś pociągnął dwie karty z Girdla i zagrał stwora do obrony, co umożliwiło mi zniszczenie paska i dość szybkie zabicie herosa. Poddał się w swojej szóstej turze, pokazując mi swoją rękę: Mazu'kona, 2 Obisidian Drudge i coś jeszcze, co nie mogło mu w żaden sposób pomóc. W taki oto sposób, zdobyłem pierwszą wygraną. Co prawda była ona spowodowana tym, że Adam nie dobrał w zasadzie nic, ale cóż, taki jest dzisiejszy format. Runda 2 - Tomas Kuchta (Caleb Pavish) Zapowiadał się ciekawy pojedynek. Nie dość, że gram z bardzo dobrym graczem, to jeszcze przeciwko talii, która została zaprogramowana do niszczenia małych stworków. Tomas wygrał rzut i zostawił rękę, co oznaczało dla mnie złe wieści. Pamiętam, że moja ręka zawierała Scouta, Sappera, Cairna i Grand Crusadera, co dawało mi szansę na szybkie zwycięstwo, jeśli Tomas nie dobrałby Poison the Well (fakt, że zostawił to, co dobrał przekonywał mnie, że jednak ma). Przebieg tur w telegraficznym skrócie, może troszeczkę się różnić, ale tylko w niewielkim stopniu: T1: Nic. M1: Jadefire Scout. T2: Nic. M2: Scout dostał Blackout Truncheron, zagrany Sapper trafił Enrage i zaatakował. T3: Nic. M3: Stash Cairne'a i Grand Crusader, Tomas zagrał Poison the Well. T4: Maimgors Bite, atak na herosa. M4: Faceless Sapper, Enrage trafił, atak. T5: Atak na herosa z obydwu broni, Tomas zostawia 3 zasoby otwarte. M5: Obisidian Drudge, Tomas z końcem robi quest szukający karty ability w pięciu kartach, dostaje Viscious Strike. T6: Atak na herosa. M6: Atak Sapperem i Drudgem, Tomas z końcem aktywował flipa. T7: Atak na herosa, w odpowiedzi aktywowałem flip Rohashu w smoka, niszczę Truncherona, w odpowiedzi Sinister Strike za 7 na mnie, wchodzi atak za 2. Sap w Sappera. M7: Grand Grusader, Bronze Warden bez leczenia. T8: To Arms, oświadczenie, że mam jeden draw i atak na Wardena. M8: Przy pustej ręce, tylko dwoma Crusaderami na stole, dobieram Dagaxa i wygrywam grę. Dagax z wierzchu talii ukradł grę Tomasowi, ale było kilka kart, które miałyby podobny efekt (chociażby dowolny Protector, oczywiście pomijając to, że Tomas miał jeszcze jeden draw, czy Mazu'kon). Zadowolony z siebie i mojego topdecka poszedłem na korytarz czekając na rozpoczęcie trzeciej rundy. Runda 3 - Michal Danko (Rohashu) ...czyli mecz z serii wygrany rzut kością to wygrana gra Rzut wygrałem i narzuciłem Michalowi takie tempo, że mogłem pójść na całość i pomimo, że miał w polu Grand Crusadera i Onnekra Bloodfang, zdecydowałem się atakować moimi stworami wzmocnionymi moim Grand Crusaderem. Po szybkich obliczeniach, Michal przyznał, że zostałbym na kilku punktach życia, okazując combo Dagaxa i Bronze Drakonida. Runda 4 - Matej Antalec (Zumix of Kezan) Pojedynek z magiem należy do najciekawszych, bo bardzo wiele zależy od tego, czy zagrane zostaną takie karty jak Miniature Voodoo Mask, Ice barier czy Etched Dragonbone Girdle. Wygrałem rzut kością, oboje zmieniliśmy pierwszą siódemkę i, delikatnie mówiąc, nie byłem zachwycony tym, co otrzymałem za drugim podejściem - nie miałem ani Grand Crusader, ani Girdle'a. Matej również nie wyglądał na wzór szczęścia, więc mogłem mieć nadzieję, że może uda mi się nawiązać walkę. Matej nic nie zrobił na Sappera w drugiej turze, który tym razem chybił. Wykorzystał fakt, że w trzeciej zagrałem Dagaxa i wystawił w swojej trzeciej i czwartej po jednej sztuce Ice Barrier. W tym momencie, z samym tylko Sapperem, miałem nóż na gardle. W swojej czwartej zagrałem jakiegoś stworka i po przyjęciu łącznie dwudziestu obrażeń z Ice Barrier, korzystając z tego, że mój flip omija moc Barriera i ściąga z każdej z nich po counterku, zniszczyłem je definitywnie. Nie cieszyłem się jednak, bo dla Mateja nadchodziła szósta tura i obawiałem się Mazu'kona lub innego zagrożenia. Nie miał ich jednak, zaczął więc kopać po nie za pomocą Mana Agate. W tym momencie przejąłem inicjatywę. Wyłożyłem na stół Grand Crusadera, na którego Matej nie miał Maski, w szybkim tempie pokonałem jego herosa za pomocą Lordannów. Runda 5 - Josef Popicil (Master Sniper Simon McKay) Znów kolejna rozgrywka polegająca na rzucie kością. Nie wiedziałem, czy Josef gra na Aspekcie, czy też bez, wiedziałem tylko, że nie ma miejsca na błąd w tej rozgrywce. Josef zaczął, ale to ja narzuciłem tempo. Zastrzeliłem jego Jadefire Scouta za pomocą Sava'gina i zaczałem rozszerzać szerego swojej armii. W trzeciej turze zagrałem Grand Crusadera, Josef z kolei Aspect of the Wild, w kolejnych poleciały Tesla i Faenis the Tranquil. Ja w mojej ostatniej turze zdecydowałem się zaatakować w Faeniskę, aby mieć więcej niż piętnaście obrażeń, by mój Lordann mógł zadać końcowe obrażenia, we współpracy z Dagaxem i Bronze Warden Runda 6 - Marcin Filipowicz (Gaxtro, Bilgewater Marksman) Byłem dobrej myśli przystępując do gry z Marcinem, ponieważ posiadając Etched Dragonbone Girdle i Obsidian Drudge, jestem w stanie niszczyć pancerze powstałe z Yertle'a. Zostawiłem rękę, na którą składało się między innymi Faceless Sapper, Jadefire Scout, Etched Dragonbone Girdle i Obisidian Drudge. Liczyłem na to, że z paska dobiorę Crusadera i będę mógł zalać Marcina sojusznikami. Rzut wygrał mój przeciwnik i od razu przeszedł do ofensywy. Zagrał w drugiej Boomera, którego zabił mój Sapper po trafieniu Enrage'a, oraz Edwina, który okazał się bardziej problematyczny. Przez całą grę bronił go i przez to wbił mi znaczną ilość obrażeń. U mnie z kolei nie było za różowo - we znaki dawało się to, że talia dość słabo broni się, jeśli ma się stwory typu Jadefire Scout czy Gilblin Deathscrounger. Nie dobrałem żadnego Crusadera, przez co zostałem zepchnięty do głębokiej defensywy. Mazu'kon ze strony Marcina spotkał się z moim Mazu'konem. W ostatniej turze nim przegrałem, byłem w stanie w końcu zabić Edwina i kiedy Marcin został z jedną kartą na ręce, musiałem założyć najgorsze, że będzie miał Mazu'kona. Ponieważ miałem wbite 24 punktów obrażeń, postanowiłem zostawić Etched Dragonbone Girdle, by przeżyć na ostatnim punkcie, ponieważ na ręce miałem już protectorków, których nie mogłem zagrać w tej turze i liczyć na stabilizację czy leczenie. Kiedy oddałem turę, Marcin dociągnął kartę i jakież było moje zdziwienie, kiedy zagrał Mazukona, który sprowadził mnie do 29 obrażeń i pokazał, że dociągnął Shadowfang Keep, dzięki któremu mógł zniszczyć Mazu'kona i zaatakować mnie tokenem. Cóż, dzięki topdeckowi czasem się wygrywa, a czasem przegrywa. Takie życie. Z wynikiem 5-1 po części Core byłem dobrej myśli co do zajęcia miejsca w top8. Liczyłem na to, że będę w stanie zrobić co najmniej 2-1 i grać w niedziele w finałach.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.