» Magic: the Gathering » Początkujący » Rzecz o składaniu talii

Rzecz o składaniu talii


wersja do druku
Redakcja: 27383

Pióra znamienitego Konstantego Drachenfelsa, wielkiego, acz od stuleci martwego czarnoksiężnika.

"Rob albo nie rob wcale,
nie próbuj.
Próbowanie nic nie daje."

- Mistrz Yoda

Talia od pięciuset do tysiąca złotych, talia droższa aniżeli nasz kilkuletni dochód, aniżeli cokolwiek, co dotychczas zakupiliśmy tylko dla własnego "widzimisie". No cóż, jest to suma niebagatelna ale i nie tak rzadko spotykana - są w końcu talie nieporównywalnie droższe. Jednak jak jest w rzeczywistości, sami wiemy. Ciągle brakuje gotówki na zdobycie nawet tych nie tak drogich kart, jesteśmy sfrustrowani widokiem wypchanych po brzegi klaserów naszych znajomych, marzymy o tym, aby mieć karty, by w końcu zlożyć ten upragniony deck i móc pograć na równi z tymi, którzy wygrywają wszystkie turnieje. Niestety, często nie jest nam to dane. Zanim zdążymy cokolwiek złożyć, następuje rotacja lub talia traci na gry walności i znika z meta, a czasem nigdy nie udaje nam sie dokończyć jej konstrukcji z tego czy innego powodu.

Ten tekst nie będzie jednym z kolejnych, odpowiadających na pytanie "Jak zlożyć dobrą talie?" Wręcz przeciwnie - przyjrzę się, jak wygląda cała sprawa od strony ekonomiczno-pragmatycznej. W jaki sposób wykrzesać brakujące fundusze, złożyć coś na najbliższy turniej i grać. Tekst na pewno nie jest przeznaczony dla starych wyjadaczy, ci z pewnoscią opanowali większość zawartej w nim wiedzy.

Wymiana kiszek na nerki.
Wymiana: rzecz tak oczywista i prosta a jednak najczęściej rujnująca gracza. Jeżeli umiesz sie wymieniać, to twoja kolekcja rośnie, jeżeli nie masz w tym głowy - do całego interesu musisz stale dokładać. Zasada jest prosta: im jesteś słabszy w wymienianiu, tym więcej zysku mają na tobie inni. Złota zasada mówi: "Jeżeli wymiana ci sie nie opłaca lub masz wątpliwości to "nie wymieniaj", zaś druga, bardziej uniwersalna: "Im większe ryzyko, tym większy potencjalny zysk". Jednak o ile druga myśl jest oczywista i nie ma co się nad nią rozwodzić, to teraz należy zastanowić się, kiedy wymiana się opłaca. Opłaca sie wtedy, kiedy masz na niej wyraźny zysk albo wymieniasz pewne walory, na które nie ma popytu na te, na które popyt jest. Z pewnością dobrą wymianą nie jest fifty-fifty, chociaż tutaj można robić wyjątki dla kart, które są nam niezwykle potrzebne, natomiast te które oddajemy, dawno wyszły z naszego użycia. O samym procederze wymiany można pisać dużo. Wymienię tylko parę najbardziej kluczowych zasad. Trzeba być twardym, do wymiany podchodzić z myślą "nie spuści z ceny, to zatrzymam karty, następnego dnia wymienię z kimś innym[q]. Należy uważać na wszelkie manipulacje psychologiczne (a które bardzo często mają miejsce): naciski, huśtawki emocji (twarde naciskanie, aby finalnie złagodzić ofertę), wymienianie na ekspress-intercity [q]kto kupi XY za Z, bo już idę do domu!?", czy tak zwany trashtalking: "Ta karta jest super, bo działa w tym i tym", a potem myślisz: "Po co ja to wziąłem? Przecież chciałem cos innego!". Nigdy, ale to nigdy, nie należy brać kart na siłę. Nie ma nic, to mów ładne lakoniczne słowo NIE, zawsze pochodząc do tego jak do starcia, zachowując jednak spokój, stanowczość, rozsądek i... dużą ogładę - to cechy, które procentują. Jeżeli z każdej wymiany będziemy mieli zysk około 50 gr na karcie, to po 10 kartach jest to 5 złotych, które można inwestować w coraz droższe walory i dzięki temu mieć 75 gr zysku i ten profit też inwestować dalej. Czyli nawet z wkładem 40 złotych po jakimś czasie rozporządzamy kolekcją na poziomie bardzo wysokim. Problem w tym, aby te wymiany były stale korzystne i byśmy handlowali odpowiednio długo. Zasady twardego obstawania przy swoim są, jak widać, bardzo proste, jakkolwiek to na tym polu najczęściej gracze zawodzą.

Kupą, panowie bracia!
Jeżeli juz ostro zabieramy sie do wymian, to bardzo przydatną cechą jest znalezienie sobie kolegi i założenie teamu. Musi być to osoba, którą lubisz, akceptujesz, jako tako się rozumiecie i najlepiej, aby mieszkała w miarę blisko. Co prawda tracisz samodzielność w kolekcji, ale dzięki temu masz silniejszą pozycję na rynku, a przez to możesz mocniej naciskać w sprawie cen (potencjalny kupiec nie pójdzie do konkurencji, bo konkurencji nie ma), następuje konsolidacja kapitału (wszak razem macie więcej gotówki na inwestycje w karty, a kiedy bierze sie towar w znacznych ilościach, to dostaje sie wielce korzystne zniżki), Wasze stanowisko handlowe jest dłużej i częściej otwarte (w końcu możecie sie wymieniać tylko w momencie, kiedy ktoś z was jest w miejscu, gdzie spotykają sie gracze, a razem będziecie bywali tam częściej, niż każdy z osobna). Takie łączenie kart jest pomocne zwłaszcza wtedy, kiedy nastawiasz sie na zdobywanie kart tanim kosztem.
Towarzysze broni są przydatni, czasem to oni zbierają kule przeznaczone dla ciebie.
Mimo tych wszystkich zabiegów twoja kolekcja przyrasta w zbyt wolnym stopniu lub wręcz rozczarowuje Cię efekt Twoich starań. Jak sie okazuje, to jeszcze nie koniec. Sęk w tym, aby zapoznać sie z ludźmi, którzy okupują wejście do Waszego klubu lub sklepu i mają furę kart. To są ludzie, których musisz poznać. Przełam lęk, przebywaj z nimi, graj (nie masz kart, to od czego są proxy). W dzisiejszym świecie kontakty są wszystkim, tak samo jest w tym hobby. Wyrabiając sobie odpowiednio dużo znajomości, będziesz miał od kogo pożyczyć karty. Moze to wszystko wydaje Ci sie jasne, tylko zadajesz sobie pytanie: "jak ich poznać?". Jest jeden, dobry i sprawdzony sposób. Musisz grać z nimi zawsze i wszędzie, testować, grać na turniejach, słuchać co mądrego (lub wręcz przeciwnie) mają do powiedzenia, pytać o rady, a może nawet zorganizować jakiś turniej? Jednym słowem, musisz stać się osobą, a nie szarą myszką. A kiedy juz nią będziesz, to żaden problem pożyczyć karty. W końcu lepiej, gdy w turniejowej puli będzie od 5 do 20 złotych więcej. Tego chce każdy, począwszy od organizatora, poprzez sędziego, aż do indywidualnego gracza.

Machanie łopatą i wypasanie owiec, czyli praca.
Nie jest tajemnicą, że każdy organizator i sędzia za swoją pracę pobiera pewne uposażenie, więc łączy swoje hobby z pożyteczną pracą. Co ciekawe, wcale nie musisz tutaj robić patentu sędziowskiego – wystarczy, że zorganizujesz salę, ludzi, sędziego, plakaty, sponsora, promocje albo tylko jakąś część tych rzeczy. Nie wiesz, jak się za to wziąć? Poczytaj w internecie (zwłaszcza na stronie polskiego dystrybutora www.isa.pl) albo popytaj tych, którzy grają turniejowo (oni z reguły nie gryzą). Pamiętaj, że za każdy turniej możesz brać jakieś uposażenie, a dzięki temu będziesz miał na swoje hobby. Ewentualnie możesz poszukać jakiejś dorywczej pracy w innym zawodzie, ale to tak oczywiste, że nie biorę tego pod uwagę. Oprócz zarobku będziesz rozwijał kontakty, no i staniesz sie osobą niezwykle ważną, bo w końcu jest ktoś, kto zorganizuje turniej, o którym każdy marzy, ale nikomu się nie chce.

Sieć - ta od rybaków.
Panuje nam w świecie XXI wiek i mamy internet. W nim można bardzo często wygrać darmowe boostery, startery, podstawki, koszulki, klasery, etc. Można rownież grać w turniejach na bardzo wysokim poziomie, gdzie nagrodą jest bardzo często (bagatela) box jakiegoś dodatku. Jest tu także wykształcona bardzo mocno scena kolekcjonerska, zwłaszcza na portalach międzynarodowych, gdzie częstokroć zarabia sie krocie. Jednak ta metoda ma pewne wady - wymagany jest dostęp, a z tym bywa różnie. Z drugiej strony, jeśli chcemy sie bawić w eksportera towaru wtórnego (kart) i zarobić na tym więcej niż w Polsce, to trzeba inwestować znaczne sumy. Co nie zawsze lub nawet bardzo często jest niemożliwe, ale... patrz punkt drugi.
Dziura w budżecie i jak się w niej nie utopić.
Jakże ładny jest ten Dark Ritual z Alfy, a gdyby tak mieć wszystkie anioły, jakie dotychczas sie ukazały? Wiele osób bawi sie w zbierania kart do kolekcji, czy nawet całych setów kolejnych dodatków. Jednak my chcemy mieć karty do gry, a nie karty, które ładnie wyglądają w klaserze. Póki Twoja pozycja na rynku nie będzie silna, zapomnij o jakichkolwiek kolekcjach, setach, foliach, itp. Na wszystko patrz od strony pragmatyczno-utylitarnej. Z doświadczenia wielu osób wiem, ze każda kolekcja wchłania tylko dodatkowe nakłady i oprócz satysfakcji nic nie daje. A prawda jest taka, że satysfakcją na turnieju nie pogramy. Zapomnij także o chomikowaniu kart - nie możesz sobie pozwolić na kompleciki pain landów w klaserze, kiedy nie masz kluczowych kart do swojego naporu. Wymień te niepotrzebne w tym momencie, a wszystko będzie płynąć, później znowu wymienisz i karty wrócą do Ciebie.

Jak to oświecone żaby ewoluowały z ciemnej ryby.
Fakt faktem, że będąc już graczem zaawansowanym, operującym na określonych topowych kartach, na ogół ekstremalnie wydajnych i potężnych, często dochodzi się do etapu, kiedy łatwo nie docenić jednego, niepozornego commona czy uncommona. Pewnie myślicie sobie: "My nie jesteśmy tak wypaczeni, mamy jeszcze ostrość perspektywy." To, że pro grają takimi kartami, to wiemy (wszak sami chcielibyśmy je mieć), ale o tym, że istnieją słabsze karty też mamy pojęcie, a pro nie zawsze (chociaż tutaj należy przyznać, że gardzący commonem to nie pro, a snob). I kiedy nie stać Cię, a nikt nie pożyczy danej karty, wykorzystaj ewolucyjny fakt, który zapewnił niepodzielne panowanie pewnej grupie zwierząt (chodzi o mózg - dla tych, dla których ewolucja nie była tak szczodra). A nuż włożysz do talii coś, co spowoduje, że Twój deck wyciśnie ten sto czwarty procent mocy względem najtrudniejszego MU, mirrora, a może w ogóle wzmocnisz swoją talię. Jasne, że jest to trudne, ale możliwe, o czym niejednokrotnie przekonało się parę osób.

Kilka metod - jedne jasne, oczywiste i proste, inne nie aż tak bardzo. Na pewno tekst nie rozwiąże wszystkich Waszych problemów, ale z pewnością jest pewnym drogowskazem, w jakim kierunku należałoby podążać. A jak jest z reguły, wiemy - wszystko rozbija się o dwie rzeczy: ilość pieniędzy oraz umiejętność radzenia sobie w życiu. O ile to pierwsze nie jest zależne od nas, to drugie w pełni podlega tylko nam. Więc nie przejmujcie się brakiem gotówki, w końcu nie samymi pieniędzmi człowiek żyje, lecz działajcie, bo jedynie w działaniu znajdziecie metodę. I pamiętajcie, co mówił mistrz Yoda. Jest to dość swobodne tłumaczenie słów tego małego zielonego ludzika, który codziennie chodzi o lasce, a w chwilach zagrożenia staje się maszyną do zabijania – ("Do it or do it not. There is no try." - przyp. red.)
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Uczeń Czarnoksiężnika
Magia a (pół)przewodniki
- recenzja
Trudny żywot kupca
Porad kilka dla początkujących

Komentarze


~rzepa

Użytkownik niezarejestrowany
    [brak tematu]
Ocena:
0
dokladniee tak trzeba umiec sie zakrecic ( troche cwanactwa i kombinowania =allegro) i wtedy kazy draft ( 40 zl) splaca sie i jescze czasem wychoidz cos ponad kreske, a umiejentnosci rosna.
01-01-1970 01:00
~xatix

Użytkownik niezarejestrowany
    [brak tematu]
Ocena:
0
bardziej szczegółowo:
jak z gry na osiedlu z kilkoma kolegami wkręcić się w jakieś turnieje lub/i
zarabiac na magicu???
e-mail:[email protected]
01-01-1970 01:00
~aero

Użytkownik niezarejestrowany
    [brak tematu]
Ocena:
+1
to prawda takie umiejętności się przydają ale nie jest to takie proste.
01-01-1970 01:00
~RIP

Użytkownik niezarejestrowany
    hehe
Ocena:
0
No no... Całe szczenście że od zawsze lubie robić buisness :-) Ta gra zaczyna mi sięcoraz bardziej podobać!!
01-01-1970 01:00
~Muszczu

Użytkownik niezarejestrowany
    lol
Ocena:
0
Fadamaka jol! Jestescie nooby do kwadratu co wy wiecie o trejdzie.. Ja mam kolekcji smokow i adniolow z mtg i sie nie chwale. STFU NOOBS tyle wam powiem. Btw mono black deck destroyer rox a deck na pristinkach moze byc niezly... jak go zrobi down na worldach hahaahha
01-01-1970 01:00
~moj_kolega

Użytkownik niezarejestrowany
    brak umiejętność.
Ocena:
-1
Witam.
Poznałem teraz kolesia wiek 16 lat (nie powie nic więcej bo to by było naruszenie danych osobowych) który na karty MtG wydał coś pod 800zł kart ma ehhh... Tyle co ja zastawy domowej+kubków +szklanek +listkó na kwiatkach w domu i igieł kaktusów - a najlepsze to iż wcale nie ma dobrych kart- ma dobre lecz nie takie o których się po nocach śni.
01-01-1970 01:00
~pim

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
mogę porzyczyć na swoje forum ten artykul? z góry dzienx i go biore
31-10-2006 17:58
unsterblich
    Dziękować :)
Ocena:
0
Fuck! Jedno eliminuje drugie... jestem strasznie nieśmiały i jakoś nie mam zapędów żeby wzbogacać swoje kontakty... mam malutko kart, mało pieniędzy (i nie mogę jeszcze pracować xD). Co do teamu - nigdy w to nie wchodziłem, chce mieć własne i mieć nad tym pełną kontrolę. Złe i dobre konsekwencje idą na moje konto. Jestem typem samotnika! ;D
18-12-2006 18:35
    MMm
Ocena:
0
Małe zamiesznie
04-10-2007 20:31
~Ego

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Najważniejsze jest to, że jak jakiś osobnik układa sobie deck to miał w głowie plan ogólny jego działania. Ja na ten przykład gram czarną talią która opiera się o regenerację jednostek (nawet silnych) i blokadzie przeciwnika (melancholy i trap). Inne karty to wsparcie w postaci mięsa armatniego czy natychmiastowej śmierci. Gdy dałem wszystkie moje czarne karty kumplowi by ułożył decka to po prosto zrobiło mi się go żal -> samymi drogimi chciał grać.
24-09-2009 08:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.