» World of Warcraft TCG » Relacje » Z kamerą wśród graczy - DMF Antwerpia

Z kamerą wśród graczy - DMF Antwerpia


wersja do druku
Z kamerą wśród graczy - DMF Antwerpia
Kolejny turniej, kolejne wyzwania. Kanał rozwija się coraz bardziej, więc co za tym idzie, należy wziąć się do pracy i zdobyć jakiś nowy, interesujący materiał. Tym razem na cel obrałem turniej Darkmoon Faire, który odbył się w Belgii, a dokładniej w Antwerpii. Jest to przepiękne miasto naprawdę warte odwiedzenia. Cóż, karcianka jest (nie)stety ważniejsza i z całych planów zwiedzania praktycznie nic nie wyszło, ale zacznijmy od początku.

Po ukończeniu wszelkich prac związanych z obróbką, edycją i renderingiem materiałów z Mistrzostw Polski, zacząłem poszukiwać następnego wydarzenia, aby zrobić z niego relację. Wybór był oczywisty, stanęło na wcześniej wspomnianym DMFie. Dzięki doświadczeniu zebranemu z poprzednich relacji, doskonale wiedziałem na co należy się przygotować i co poprawić w technice. Stwierdziłem, że coverage w tej postaci jest to coś, czym definitywnie postanowiłem się zająć. W związku z tym, zainwestowałem w sprzęt i zakupiłem już normalną kamerę. Głównie ze względu na to, że nie wymaga tyle opieki technicznej (zgrywanie filmów na bieżąco, dostosowywania kąta, odległości, czasem wręcz ręczna stabilizacja, gdyż nie zawsze stół jest stabilny) niż wcześniej używany przeze mnie iPhone, który sprawdzał się dobrze, lecz potrzebował stałego nadzoru. Rozwiązało to mój niekończący się problem z brakiem pamięci, ponieważ filmy full hd zużywają mnóstwo miejsca.

Jednak filmowanie całości imprezy nie było takim prostym zadaniem, gdyż Antwerpia reprezentowała zupełnie inny poziom pod względem trudności, które mogą się przydarzyć podczas robienia video coverage'u. Po pierwsze, był to turniej drużynowy, a więc grają naraz aż trzy osoby. Tu się zrodziło podstawowe pytanie: kogo nagrywać?

Po rozmowach z moim współproducentem i współwłaścicielem kanału – Usandu, sprawdzeniu co jest w naszym zasięgu zarówno organizacyjnym jak i technicznym, zdecydowałem się zabrać dwie kamery, dzięki czemu mogłem nagrywać aż dwa mecze naraz z jednej drużyny, co jest zadowalającym wynikiem. Rozważaliśmy jeszcze na początku wzięcie jeszcze jednej kamery aby móc obstawić całą drużynę, ale po uwzględnieniu udźwigu tylko jednej (mojej) osoby, wzięcie aż trzech statywów wykluczyło tę opcję.


Z gotowym planem i wstępną organizacją pracy na DMF nastał wreszcie czas samej imprezy. Dojechałem w miarę sprawnie, chociaż moje "szczęście" nigdy mnie nie opuszcza, do tego stopnia, że zepsuł się zazwyczaj niezawodny ekspres niemieckiej kolei, przez co spóźniłem się trzy godziny do Kolonii na przesiadkę i musiałem sobie znaleźć na gwałt zastępczy pociąg. Ale szkoda miejsca na moje wywody na ten temat, chociaż była to swojego rodzaju dodatkowa przygoda. W końcu nudno być nie może.


Na pierwszy dzień turnieju przyszedłem zwyczajowo z samego rana, aby na spokojnie zorientować się w sytuacji. Sam DMF odbywał się w salach konferencyjnych Radiosonu, który znajdował się w samym centrum miasta, zaraz naprzeciwko dworca głównego, dlatego już od samego początku duży plus za wybór tak dogodnej miejscówki (pomijając fakt, że w Antwerpii wszystko jest praktycznie w jednym miejscu, więc nachodzić się nie trzeba). Porozmawiałem z sędziami, otrzymałem wskazówki dotyczące organizacji turnieju. Generalnie skończyło się na tym, iż dostałem w pełni wolną rękę. Zatem jedynym wyznacznikiem gdzie się rozstawić była lokalizacja kontaktów, bym mógł się podłączyć do prądu.

Oczywiście, okazało się to problemem. Na całą salę jedyny wolny znajdował się w samym kącie przy crafting pointcie. Na szczęście przewidziałem taką sytuację i zaopatrzyłem się we własne przedłużacze, co uratowało mnie przed całkowitym brakiem zasilania dla kamer. Pomimo tego, złożyło się tak szczęśliwie, że wylądowałem obok stolika przygotowanego pod feature matche, więc miałem zapewnioną możliwość nagrania najlepszych pojedynków z całego turnieju.


Mając trochę czasu do rozpoczęcia, spokojnie rozstawiłem sprzęt, sprawdziłem czy wszystko działa i postanowiłem rozejrzeć się po sali. Ta była dobrze dostosowana do ilości graczy - wszyscy się spokojnie zmieścili. Ogromnym osiągnięciem jest również fakt, iż z samego rana były jeszcze dostępne do craftingu ukochane przez wszystkich Viewless Wings, które są ostatnimi czasy wyjątkowo deficytowym towarem.

Pomimo dość specyficznego formatu, pojawiło się naprawdę wiele drużyn, co utwierdziło mnie w przekonaniu, iż warto było przyjechać. Oczywiście fakt, że są potrzebne aż trzy mniej-więcej dobrze zgrane osoby, przyciągnęły w większości samych najlepszych graczy, co podwyższało poziom rozgrywek całego turnieju, co mnie, jako człowieka od relacji, bardzo ucieszyło. Także sam Darkmoon Faire był przepełniony side eventami, aby nikt nie mógł się nudzić.

Pierwsza runda wystartowała tylko z lekkim opóźnieniem, które nie miało na szczęście wpływu na przebieg całości. Gdy gracze jeszcze tasowali swoje talie, ja miałem czas wszystko odpowiednio rozstawić, przygotować i wprowadzić ostatnie poprawki. Szybko znalazłem sobie dogodne miejsca do rozstawiania kamer i tak spędziłem całą sobotę. Dzień zleciał mi dość szybko pomimo zmęczenia, bo jednak jestem zmuszony być cały czas na nogach oraz doglądać sprzętu, przestawiać go itp., ale i tak było o wiele lepiej w porównaniu do wysiłku, który musiałem wcześniej włożyć w całość przedsięwzięcia. Również obsługa dwóch kamer nie sprawiała mi żadnego problemu, dlatego oceniam ten pomysł za jak najbardziej udany. Może w przyszłym roku skuszę się na wariant trzech.


W drugim dniu już z gotowym planem w głowie rozpocząłem nagrywać relację z Top 8 Darkmoon Faire. Wszystko poszło praktycznie idealnie, zresztą efekty mojej pracy można już ocenić na kanale, gdzie dostępna jest cała relacja z głównego turnieju. Następnym wydarzeniem, które miałem okazję uwiecznić był Display Draft. Jest to bardzo nietypowa odmiana standardowej wersji tego formatu - każdy z uczestników otrzymał 36 boosterów, po 12 z każdego dodatku z Blocku Aftermath. Następnie otwierano jedną paczkę, wybierano pojedynczą kartę do talii, a później resztę kart zwyczajnie odrzucano (oczywiście wszystkie karty otworzone przez danego gracza pozostawały już jego) i otwierano kolejną paczkę dopóki nie zużyto wszystkich dostępnych. Jak łatwo się zorientować, gracz kończył z pulą 36 kart i ogromnym powerlevelem, co pozwalało na złożenie naprawdę potężnych decków formatu limited, które czasami zaczynały się zbliżać nawet do poziomu mocy tych z Constructed.

Coś takiego i to za zaledwie 36 euro wpisowego może się wydawać zbyt piękne, żeby było prawdziwe, ale oczywiście był w tym jeden haczyk. Może nie w samym uczestnictwie, ale w tym, że wziąć w tym udział mogły tylko osoby będące w drużynach, które zajęły miejsce 8-16 w głównym turnieju. Niemniej już sama możliwość obserwacji tego wydarzenia była niesamowita.

Później jeszcze ostatnim rzutem na taśmę zdążyłem nagrać sam finał Gadgetzanu w formacie Sealed, którego koniec zamknął już oficjalnie całą imprezę. Muszę przyznać, że DMF w Antwerpii był dość nietypowym wydarzeniem, w którym było warto uczestniczyć. Jestem bardzo zadowolony biorąc pod uwagę wspaniałą atmosferę, same turnieje oraz oczywiście materiał, który udało mi się zebrać. Dlatego wracam do pracy nad resztą relacji i już planuję wyjazd na kolejny turniej. Wyniki mojej pracy w Antwerpii możecie zobaczyć w postaci wygodnej playlisty tutaj:

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.