17-12-2011 13:54
Wolsungowy opis świata
Odsłony: 117
Podczas pisania materiałów do RPG dobrze jest pamiętać, że pisze się do RPG. Oczywiste? Nie dla wszystkich. Pozwólcie, że zaprezentuję ten problem na podstawie Wolsunga.
Lyonesse, największa metropolia świata gry, posiada potężny kryminalny półświatek. Rodzime gangi, podwładni zdemoralizowanych arystokratów, scyllijskie mafie, egzotyczne triady, rozmaite grupy buntujące się przeciwko imperialnej polityce królowej, nihiliści i socjaliści… Moglibyśmy opisać każdą z tych grup, zaznaczyć na mapie jej obszar wpływów (z dokładnością do ulicy), wyszczególnić, kto szmugluje nielegalny alkohol, a kto czarny lotos, opisywać statystyki każdego przywódcy, zestawić w tabeli, ilu posiada zbirów-statystów, a ilu Sławnych egzekutorów. I wiecie co? Takie materiały często świetnie się czyta. Kiedyś karmiłem wewnętrznego nerda czytając opisy Zapomnianych Krain, do dzisiaj zdarza mi się wyskoczyć na krótką wycieczkę do wciągającego świata Wookiepedii. Ok., opisy każdej wioski regionu, wraz z dokładną ilością mieszkańców, które znalazłem w którymś z podręczników do drugiej edycji Warhammera, były już pewną przesadą.
Podstawy problem z takim podejściem polega jednak na tym, że zazwyczaj słabo przekłada się on na sesyjną praktykę. Pamiętacie dodatek Bóstwa i półbogowie? Ostatnio rozmawiałem na konwencie z kimś, kto rzeczywiście w zwieńczeniu swojej wielomiesięcznej kampanii notorycznie bił się z bogami, ale to chyba pierwsza taka osoba ever. Nie chodzi tutaj nawet o absurdalnie wysoki power-level, przy którym mechanika aż trzeszczała (bo co to za frajda rzucać k20, gdy twój modyfikator wynosi +80?). Należy jednak zadać sobie pytanie: z iloma bóstwami śmierci zmierzymy się podczas kampanii? Czy – wracając już do Wolsunga – ile różnych scyllijskich Rodzin może odegrać znaczącą rolę w przygodzie? Jak często przyda Ci się wiedza o dokładnym podziale wpływów i znajomość dokładnej liczby łotrów, będących pod kontrolą danego super-przestępcy?
Twórcy materiałów do RPG zbyt często nie potrafią porzucić skali makro, tworząc skomplikowane struktury, które w niewielkim stopniu ujawnią się na sesji. Twoi gracze mają kontakt z przygodą, która obejmuje kilka zupełnie konkretnych zdarzeń, bohaterów niezależnych i przeciwności. Wewnętrzna, niewidoczna na pierwszy rzut oka struktura przydaje się sporadycznie, np. podczas bardzo długich, otwartych kampanii. Najczęściej jednak zupełnie wystarczające tło ma głębię tekturowej dekoracji, a jego zadaniem jest wprowadzenie w konkretny klimat. Kiedy przygotowujesz sesję, poświęcaj poszczególnym częściom składowym tyle uwagi, na ile zasługują – a więc proporcjonalnie do ich występowania podczas sesji. Fabuła przygody jest więc znacznie ważniejsza niż historia regionu, a postać wysłannika mafii niż drobiazgowe informacje na temat samej organizacji.
Na Wolsungerii skupiamy się właśnie na praktycznych materiałach, a więc głównie scenariuszach. Ostatnia aktualizacja jest próbą innego formatu – to pierwszy odcinek Kroniki Towarzyskiej, wyboru fascynujących bohaterów z danego środowiska (tym razem półświatka Lyonesse). Jak zwykle posiadają pełne statystyki i łatwo dopasować ich do swojej przygody. To Wolsungowa wariacja na temat drobiazgowego opisu świata – zamiast pisać, że w Pothill znajduje się kilka podejrzanych sklepów z antykami, prezentujemy podejrzanego antykwariusza z Pothill, wraz z nazwiskiem, osobowością i mechaniką. Prawda, że taką informację łatwiej wykorzystać podczas prowadzenia?
Nie jest to pytanie do końca retoryczne. Czy taka forma materiału przypada Wam do gustu? Macie może jakieś szczególne zamówienia na Wolsungowe materiały? Chcecie sami coś napisać? Polecam komentarze oraz adres: [email protected].
Lyonesse, największa metropolia świata gry, posiada potężny kryminalny półświatek. Rodzime gangi, podwładni zdemoralizowanych arystokratów, scyllijskie mafie, egzotyczne triady, rozmaite grupy buntujące się przeciwko imperialnej polityce królowej, nihiliści i socjaliści… Moglibyśmy opisać każdą z tych grup, zaznaczyć na mapie jej obszar wpływów (z dokładnością do ulicy), wyszczególnić, kto szmugluje nielegalny alkohol, a kto czarny lotos, opisywać statystyki każdego przywódcy, zestawić w tabeli, ilu posiada zbirów-statystów, a ilu Sławnych egzekutorów. I wiecie co? Takie materiały często świetnie się czyta. Kiedyś karmiłem wewnętrznego nerda czytając opisy Zapomnianych Krain, do dzisiaj zdarza mi się wyskoczyć na krótką wycieczkę do wciągającego świata Wookiepedii. Ok., opisy każdej wioski regionu, wraz z dokładną ilością mieszkańców, które znalazłem w którymś z podręczników do drugiej edycji Warhammera, były już pewną przesadą.
Podstawy problem z takim podejściem polega jednak na tym, że zazwyczaj słabo przekłada się on na sesyjną praktykę. Pamiętacie dodatek Bóstwa i półbogowie? Ostatnio rozmawiałem na konwencie z kimś, kto rzeczywiście w zwieńczeniu swojej wielomiesięcznej kampanii notorycznie bił się z bogami, ale to chyba pierwsza taka osoba ever. Nie chodzi tutaj nawet o absurdalnie wysoki power-level, przy którym mechanika aż trzeszczała (bo co to za frajda rzucać k20, gdy twój modyfikator wynosi +80?). Należy jednak zadać sobie pytanie: z iloma bóstwami śmierci zmierzymy się podczas kampanii? Czy – wracając już do Wolsunga – ile różnych scyllijskich Rodzin może odegrać znaczącą rolę w przygodzie? Jak często przyda Ci się wiedza o dokładnym podziale wpływów i znajomość dokładnej liczby łotrów, będących pod kontrolą danego super-przestępcy?
Twórcy materiałów do RPG zbyt często nie potrafią porzucić skali makro, tworząc skomplikowane struktury, które w niewielkim stopniu ujawnią się na sesji. Twoi gracze mają kontakt z przygodą, która obejmuje kilka zupełnie konkretnych zdarzeń, bohaterów niezależnych i przeciwności. Wewnętrzna, niewidoczna na pierwszy rzut oka struktura przydaje się sporadycznie, np. podczas bardzo długich, otwartych kampanii. Najczęściej jednak zupełnie wystarczające tło ma głębię tekturowej dekoracji, a jego zadaniem jest wprowadzenie w konkretny klimat. Kiedy przygotowujesz sesję, poświęcaj poszczególnym częściom składowym tyle uwagi, na ile zasługują – a więc proporcjonalnie do ich występowania podczas sesji. Fabuła przygody jest więc znacznie ważniejsza niż historia regionu, a postać wysłannika mafii niż drobiazgowe informacje na temat samej organizacji.
Na Wolsungerii skupiamy się właśnie na praktycznych materiałach, a więc głównie scenariuszach. Ostatnia aktualizacja jest próbą innego formatu – to pierwszy odcinek Kroniki Towarzyskiej, wyboru fascynujących bohaterów z danego środowiska (tym razem półświatka Lyonesse). Jak zwykle posiadają pełne statystyki i łatwo dopasować ich do swojej przygody. To Wolsungowa wariacja na temat drobiazgowego opisu świata – zamiast pisać, że w Pothill znajduje się kilka podejrzanych sklepów z antykami, prezentujemy podejrzanego antykwariusza z Pothill, wraz z nazwiskiem, osobowością i mechaniką. Prawda, że taką informację łatwiej wykorzystać podczas prowadzenia?
Nie jest to pytanie do końca retoryczne. Czy taka forma materiału przypada Wam do gustu? Macie może jakieś szczególne zamówienia na Wolsungowe materiały? Chcecie sami coś napisać? Polecam komentarze oraz adres: [email protected].
8
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, Cooperator Veritatis, GRAmel, Jade Elenne, Planetourist, sil, Wędrowycz, Wiron
Poleć innym tę notkę